Forum earthdawn Strona Główna
Zaloguj Rejestracja Profil Zaloguj się, by sprawdzić wiadomości FAQ Szukaj Użytkownicy Grupy
Jak radzić sobie z niesfornymi graczami?

 
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum earthdawn Strona Główna -> pomoc przy tworzeniu przygody
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Raziel
Administrator
Administrator



Dołączył: 20 Cze 2006
Posty: 64
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Śro 14:19, 21 Cze 2006    Temat postu: Jak radzić sobie z niesfornymi graczami?

Każdy MG napotkał takowych w swojej karierze. Czasami, z różnych powodów, z nudy, żeby się popisać, a nawet z samej zawiści i zazdrości gracz zaczyna wydziwiać na sesji. I nie jest to kreatywne wydziwianie. Nie ważne czy robi sobie jaja ze wszystkiego i wszystkich, czy postępuje na złość MG i reszcie drużyny robiąc wszystko, tylko nie to, co powinien, efekt jest ten sam. Zepsuta przygoda. Klimat to podstawa jak już wielokrotnie pisałem, a nic tak go nie niszczy jak śmiech w nieodpowiednich momentach, lub zachowania przeczące, w sposób najczęściej groteskowy, powadze chwili. W dodatku rzadko zdarza się by śmiano się z czegoś faktycznie wartego śmiechu, lub by owa groteska miała jakąś estetyczną wartość.
Poza powodami osobistymi, czyli chęcią odwetu za wpieprzanie się ze swoimi kłopotami osobistymi w naszą grę wyżej wymieniony, negatywny wpływ na całą rozgrywkę jest głównym czynnikiem, dla którego owego krnąbrnego gracza udupić trzeba. Nam lżej, on się nie będzie z nami męczyć. Sumienie mamy więc czyste. Zabijamy dla sprawy nie dla siebie : ).
Ale jak to zrobić? Wszystko zależy od dwóch rzeczy. Po pierwsze jak bardzo gracz przeszkadza nam w sesji, po drugie jaki mamy doń stosunek osobisty. Na drugim czynnikiem rozwodzić się nie będę, każdy MG indywidualnie powinien zdecydować na ile daną osobę lubi i na ile będzie jej pozwalał. Pierwszy natomiast nie jest już sprawą tak indywidualną i można wprowadzić pewną klasyfikację.
Przyjmijmy, że gracz jest odrobinę nie zżyty z drużyną i zachowuje się dość oschle w stosunku do innych, nie angażuje się w grę i nie reaguje zbyt emocjonalnie na to, co się dzieje. W takim wypadku dajcie mu trochę czasu, ale góra dwie trzy przygody, jeśli po tym czasie dalej będzie strugał kłodę (... ? E, nieważne) trzeba mu za współpracę podziękować. Szkoda się męczyć z kimś ograniczonym emocjonalnie. W międzyczasie jednak doradzałbym spotkać się parę razy nie podczas gry. Wypić piwko, pogadać. Pójść na koncert, zarwać jakieś dziewice (albo młodzianów), oczywiście jeśli jesteśmy taj samej płci. Ogółem trochę się zintegrować poza grą. Poza tym rzeczonego ospalca nie należy pomijać przy rozdzielaniu zadań w drużynie. Może to spowodować, że zamknie się w sobie, będzie miał poczucie, że go ignorujemy, a wtedy dupa blada. Z drugiej strony jakieś ważne zadanie może pobudzić go do działania, a jeśli w dodatku powiedzie mu się ( z małą pomocą MG, lub bez niej ) zyska szacunek nie tylko w oczach innych graczy, ale sam poczuje się pewniej i zacznie wreszcie współpracować.
Inny przypadek. Gracz strasznie się nudzi. Wszystko już widział i wszystkiego doświadczył. Zaczyna powoli dziwaczyć. Wymyśla co chwilę jakąś głupotę, która ni w ząb nie pasuje ani do naszego świata, ani od naszej przygody, ani nawet do jego postaci. Krasnolud zakupuje sobie rumaka bojowego. Łowca zakłada burdel w stolicy imperium. Mag postanawia ciskać czarami na lewo i prawo (fakt, że w przypadku Fizbana z Dragon Lance było to zabawne, ale wątpię czy Wasi gracze posiadają dość wyczucia by wiedzieć, kiedy i jak to zrobić, żeby było naprawdę śmieszne), itd.
Szczerze mówiąc z takim przypadkami miałem w życiu najwięcej do czynienia i nigdy nie potrafiłem sytuacji załagodzić. Czasami nie reagowałem, czasami kończyło się po prostu szybką śmiercią bohatera naszego krnąbrnego gracza (skoro jego postać jest taka świetna, że nic jej nie zadziwi i nie ma dla niej wyzwań to czas najwyższy by ją zmienił : ) ). Jeśli już do tego dojdzie doradzam "delikatnie" zasugerować graczowi by zmienił typ postaci. Jeśli gra z reguły wojownikiem, teraz nich zagra złodziejem, lub magiem. Oczywiście postać musi być początkująca.
Problem z tym rozwiązaniem polega jednak na tym, że gracze nawet jeśli nie są szczególnie przywiązani do swych bohaterów, najprawdopodobniej poczują się dotknięci, niezasłużoną w ich pojęciu, śmiercią swego bohatera, z czego z kolei mogą wyniknąć kolejne nieporozumienia, które do reszty rozpieprzą nam grę.
Dlatego obmyśliłem trzy nowe sposoby na takich znudzonych wyjadaczy. Pierwszy właściwie podrzucił mi Khazis z Corwinem. Znacie ten kawał? Jeśli Bóg jest wszechmocny to czy potrafi stworzyć kamień, którego sam nie będzie mógł podnieść? Skoro nasz bohater jest zbyt potężny, a my nie chcemy stawiać przed nim stada smoków co zakręt korytarza, dlaczego by nie skonfrontować go ze samym sobą? Mniejsza z tym skąd owy klon się wziął. Jeśli ty i twoi gracze lubicie realizm to jakoś to wyjaśnisz. Przypadkowe załamanie kontinuum czasoprzestrzennego, zwane przez niektórych ingerencją boską (czyli w praktyce MG), zły mag kopiujący ludzkie (i nie tylko) dusze i ciała. Może nieznany brat bliźniak, albo po prostu jakiś całkiem przypadkowo, zadziwiająco podobny gość. To powinno dać graczowi do myślenia i jeśli dobrze wszystko poprowadzicie wciągnąć go w rozgrywkę z samym sobą.
Drugi pomysł jest odrobinę podobny do pierwszego. Jeśli nasz gracz zaczyna wydziwiać postawcie na jego drodze, drugą taką postać. Nie koniecznie musi być doń podobna, wystarczy, żeby robiła graczowi takie psikusy jak on robi nam. Niech podkopuje jego autorytet, sabotuje przedsięwzięcia, drwi z niego. A na dodatek uczyńcie ową postać z jakiegoś powodu nietykalną dla bohatera gracza. Młodszy krewny. Ktoś ważny. Duch?
Albo gracz zobaczy jak to jest, gdy ktoś bez ustanku wpieprza mu swoje trzy grosze nie tam gdzie trzeba i przestanie tak robić, albo wda się w walkę z ową postacią i będzie nią tak pochłonięty (rozumiecie, powody osobiste : ) ), że nie będzie miał już głowy by wydziwiać w przygodzie.
Trzeci sposób na wyjadaczy to uderzyć w odpowiednią strunę. To jest zniszczyć coś, lub chociaż zagrozić czemuś, co bohater kocha i na czym graczowi zależy. Jeśli mamy do czynienia z materialistą to może to być jakiś magiczny przedmiot, który straci swą moc jeśli bohater czegoś nie zrobi. Jeśli gra z nami ktoś z rodziny danego gracza, albo jego dziewica/młodzieniec, sprawić by coś mu groziło. Porwanie to kiepski pomysł, zważywszy na to, że wykluczy z rozgrywki postać bogu ducha winnego bohatera (choć i tu dałoby się coś wymyślić). Doradzam raczej klątwę, chorobę, albo truciznę działającą z opóźnieniem. Nie ma siły żeby gracz nie zaangażował się w ratowanie tej postaci. Słowem wystarczy znaleźć coś, na czym graczowi zależy.
Podczas pisania tego artykułu wpadłam jeszcze na kilka pomysłów, ale te zachowam dla siebie, na wypadek, gdyby moi gracze czytali ten tekst. Zresztą Wy sami, jak doświadczeni mistrzowie doświadczonych graczy, też na pewno coś wymyślicie.
Pozostaje jeszcze jedna, trzecia kategoria upierdliwców. I ci są najgorsi. Mówię o wrednych elementach, które nie wiedzieć czemu postawiły sobie z cel i jest ich ambicją rozpieprzenie twojej sesji. Coś im nie wychodzi, czują się zagubieni, mają kompleksy, mama ich w dzieciństwie wałkiem po głowie biła, ja nie wnikam. Grunt, że od samego początku robią wszystko by uprzykrzyć życie, nie tyle nawet graczom, co właśnie MG. Myślę, że chodzi tu o podkopywanie czyjegoś autorytetu. Zwykła zazdrość i zawiść połączone z wrodzoną wrednotą. Takie przypadki są beznadziejne. Co byś nie zrobił on i tak wymyśli coś żeby nie iść ci na rękę. Będzie się stawiał i warczał choćby nie wiem co. Dlatego doradzam szybką śmierć. Jeśli zrobicie to systemowo to tym lepiej, nie będzie miał podstaw do dalszych pretensji. Jeśli nie to nie, a jak się coś nie podoba to szukaj sobie innego MG. Jeśli nie chcecie się bawić i macie jegomościa na całej linii dość podziękujcie mu za współpracę. Niech spierdala.
Oczywiście zawsze pozostaje nadzieja, że w przyszłości się zmieni. Może przemyśli to, co robił i będzie się chciał zrehabilitować. W takim wypadku nie spieszmy się. Niech rzeczywiście się zrehabilituje. Wy nie jesteście mu nic winni, a on może próbować znowu się wpieprzać.
Jak już wspominałem, za każdym razem jest to sprawa personalna, bo dotyczy przecież stosunków między dwoma osobami i należy dobrze się zastanowić jak problem rozwiązać. Przecież nie chodzi tylko o pozbycie się kłopotliwego gracza, ale zażegnanie konfliktu tak żeby wilk był syty i owca cała.
Na koniec życzę powodzenia, bo przed Wami nie łatwe zadanie.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Wyświetl posty z ostatnich:   
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum earthdawn Strona Główna -> pomoc przy tworzeniu przygody Wszystkie czasy w strefie EET (Europa)
Strona 1 z 1

 
Skocz do:  
Możesz pisać nowe tematy
Możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach


fora.pl - załóż własne forum dyskusyjne za darmo
Powered by phpBB © 2001, 2002 phpBB Group, Theme by GhostNr1